Rozpoczęcie redyku wiosennego
Miejsce (opis):
Gospodarstwo rodziny Szczechowiczów, Ratułów, Polska
Miejsce przedstawionego obiektu:
Ratułów
Autor fotografii lub dokumentu:
Typ obiektu:
Opis:
Fotografia przedstawia rodzinę Szczechowiczów wyruszającą na wiosenny redyk z gospodarstwa w Ratułowie na Podhalu do Soblówki na Żywiecczyznę. Baca Tadeusz Szczechowicz junior (z prawej strony) i podbaca Stanisław Szczechowicz (z lewej strony) po sformowaniu stada owiec opuszczają koszar, ustawiają się na przedzie stada i wyruszają w drogę. Są odprowadzani przez dwie osoby z rodziny: żonę Tadeusza juniora Teresę i ich córkę Patrycję.
Dane podstawowe:
Tytuł obiektu:
Rozpoczęcie redyku wiosennego
Autor dokumentu:
Miejsce:
Ratułów
Typ obiektu:
Kolekcja:
Opis główny:
Fotografia przedstawia rodzinę Szczechowiczów z Ratułowa na Podhalu wyruszającą na wiosenny redyk w 2018 roku. Mieszanie owiec i odbywające się podczas niego błogosławieństwo stada na cały sezon pasterski odbywa się w tej rodzinie tuż przed wyruszeniem na szałas, który znajduje się w Soblówce, na Polanie Królówka, w Beskidzie Żywieckim. Rodzina ta wyrusza w każdym roku na wiosenny redyk, podczas którego przebywa trasę o długości 110 km w ciągu sześciu dni. Jesienią ta sama trasa przemarszu zajmuje jej 5 dni (ponieważ owce nie są już dojone, jest więcej czasu w ciągu dnia na przemarsz).
Kontekst kulturowy:
Redyk wiosenny rodziny Szczechowiczów rozpoczął się w czwartek 19 kwietnia 2018 roku w Ratułowie, góralskiej wsi leżącej w powiecie nowotarskim, w gminie Czarny Dunajec, założonej w XVI wieku. Rodzina ta posiada dom wraz z gospodarstwem tuż przy potoku zwanym Bystry, na jego wschodnim brzegu. Wczesnym rankiem. Rodzina Szczechowiczów wyruszyła w drogę, prowadząc około 500 owiec; towarzyszyły im również cztery młode psy pasterskie.
W pierwszym dniu droga redyku rodziny Szczechowiczów prowadziła przez Podhale i wynosiła około 20 km – od Ratułowa do Piekielnika, stanowiącego zdaniem mieszkańców regionu symboliczną granicę Podhala i Orawy. Kierdel prowadzili Tadeusz Szczechowicz senior oraz Stanisław Szczechowicz. W początkowym etapie redyku pasterzom towarzyszyli mieszkańcy Ratułowa i Miętustwa, odprowadzając ich i częstując alkoholem – zgodnie ze starym góralskim zwyczajem na drogę należy wypić kieliszeczek wódki, aby szczęśliwie dojść na szałas i aby „się darzyło i powodziło” w całym sezonie. W dalszą drogę do Czarnego Dunajca udał się również z pasterzami jeden z gospodarzy oddających owce na wypas – Bolesław Miętus, pochodzący ze starej rodziny bacowskiej, którego ojciec wypasał owce do lat 90. XX wieku na Hali Śmietanowej w okolicy Babiej Góry.
Rozpoczynając redyk w Ratułowie, pasterze wyruszyli następnie drogą asfaltową do Miętustwa, a dalej polami (Górki, Górny Młyn) do Czarnego Dunajca. Warto zauważyć, że pasterze, wyruszając na redyki wiosenne i wracając wraz z redykami jesiennymi, w większości wypadków idą trasami znanymi od pokoleń, zapisanymi w ich pamięci i wyobraźni. Można powiedzieć, że pasterze mają mapy mentalne tras przemarszu w głowach – nie są one oznaczone na mapach papierowych ani w systemie GPS – a orientują się przede wszystkim według elementów krajobrazu: rozwidleń dróg, rosnących pojedynczo drzew lub ich kęp, rzek, potoków i stawów, pagórków i dolin, wreszcie elementów architektury (świątyń i kapliczek, remiz strażackich, sklepów itp.):
„Drogę mamy w głowach, od lat tak chodzimy, czasem se cosik zmieniamy, ale wiemy, jak iść. Orientujemy się po otoczeniu, po drzewach, halach, wąwozach. Teroz pójdziemy po polach, dojdziemy do Carnego Dunajca i tam pójdziemy drogą, ale z brzegu, nie przez centrum. Potem pójdziemy polami, wzdłuż borów, az do szałasu Pająka, Hyrczyka, do Baligówki. Potem jeszcze czeka nas z 1/3 drogi, polanami w borach, aż do Piekielnika, tam śpimy, u jednego takiego gospodarza, od lat tam śpimy. Jutro pójdziemy polami do Orawki, tam przechodzimy obok kościoła i pójdziemy w górę, do Zubrzycy”[1].
Pasterze nie błądzą, idąc po tych trasach, a ich znajomość przekazywana jest w rodzinach pasterskich w drodze nauki przez pokolenia – z dziada na ojca i syna (lub z bacy na juhasów). Pasterze wybierają też najlepsze przejścia – szukając w różnych latach fragmentów nowych dróg, nabywają doświadczenia, które każe im omijać niebezpieczne odcinki, nawet za cenę dłuższego przemarszu. Operują nazwami znanymi i używanymi oficjalnie przez ogół ludności i turystów, jak również nieoficjalnymi, stosowanymi przez lokalne wspólnoty, oraz własnymi, którymi oznaczają swoją trasę przemarszu.
[1] BT, wywiad z podbacą Stanisławem Szczechowiczem, redyk wiosenny, kwiecień 2018.
W pierwszym dniu droga redyku rodziny Szczechowiczów prowadziła przez Podhale i wynosiła około 20 km – od Ratułowa do Piekielnika, stanowiącego zdaniem mieszkańców regionu symboliczną granicę Podhala i Orawy. Kierdel prowadzili Tadeusz Szczechowicz senior oraz Stanisław Szczechowicz. W początkowym etapie redyku pasterzom towarzyszyli mieszkańcy Ratułowa i Miętustwa, odprowadzając ich i częstując alkoholem – zgodnie ze starym góralskim zwyczajem na drogę należy wypić kieliszeczek wódki, aby szczęśliwie dojść na szałas i aby „się darzyło i powodziło” w całym sezonie. W dalszą drogę do Czarnego Dunajca udał się również z pasterzami jeden z gospodarzy oddających owce na wypas – Bolesław Miętus, pochodzący ze starej rodziny bacowskiej, którego ojciec wypasał owce do lat 90. XX wieku na Hali Śmietanowej w okolicy Babiej Góry.
Rozpoczynając redyk w Ratułowie, pasterze wyruszyli następnie drogą asfaltową do Miętustwa, a dalej polami (Górki, Górny Młyn) do Czarnego Dunajca. Warto zauważyć, że pasterze, wyruszając na redyki wiosenne i wracając wraz z redykami jesiennymi, w większości wypadków idą trasami znanymi od pokoleń, zapisanymi w ich pamięci i wyobraźni. Można powiedzieć, że pasterze mają mapy mentalne tras przemarszu w głowach – nie są one oznaczone na mapach papierowych ani w systemie GPS – a orientują się przede wszystkim według elementów krajobrazu: rozwidleń dróg, rosnących pojedynczo drzew lub ich kęp, rzek, potoków i stawów, pagórków i dolin, wreszcie elementów architektury (świątyń i kapliczek, remiz strażackich, sklepów itp.):
„Drogę mamy w głowach, od lat tak chodzimy, czasem se cosik zmieniamy, ale wiemy, jak iść. Orientujemy się po otoczeniu, po drzewach, halach, wąwozach. Teroz pójdziemy po polach, dojdziemy do Carnego Dunajca i tam pójdziemy drogą, ale z brzegu, nie przez centrum. Potem pójdziemy polami, wzdłuż borów, az do szałasu Pająka, Hyrczyka, do Baligówki. Potem jeszcze czeka nas z 1/3 drogi, polanami w borach, aż do Piekielnika, tam śpimy, u jednego takiego gospodarza, od lat tam śpimy. Jutro pójdziemy polami do Orawki, tam przechodzimy obok kościoła i pójdziemy w górę, do Zubrzycy”[1].
Pasterze nie błądzą, idąc po tych trasach, a ich znajomość przekazywana jest w rodzinach pasterskich w drodze nauki przez pokolenia – z dziada na ojca i syna (lub z bacy na juhasów). Pasterze wybierają też najlepsze przejścia – szukając w różnych latach fragmentów nowych dróg, nabywają doświadczenia, które każe im omijać niebezpieczne odcinki, nawet za cenę dłuższego przemarszu. Operują nazwami znanymi i używanymi oficjalnie przez ogół ludności i turystów, jak również nieoficjalnymi, stosowanymi przez lokalne wspólnoty, oraz własnymi, którymi oznaczają swoją trasę przemarszu.
[1] BT, wywiad z podbacą Stanisławem Szczechowiczem, redyk wiosenny, kwiecień 2018.
Data:
Miejsce dokumentu/obiektu:
Państwo:
Polska
Region:
Małopolska
Nazwa geograficzna:
Podhale
Przedstawienie na dokumencie:
Tematyka:
Typ przedstawienia:
Główne przedstawienie:
Dodatkowe przedstawienia 1:
Dane właścicielskie:
Właściciel dokumentacji lub Instytucja przechowująca:
Miejsce przechowywania oryginału:
Właściciel obiektu przedstawionego na dokumencie:
Rodzina Szczechowiczów
Informacje o rekordzie:
Ostatnia modyfikacja:
05 lipiec
2024 r.
Numer identyfikacyjny:
215